W grudniu po południu, a raczej w nocy, bo o 22:45 siłami natury na świat przyszła Laurka, wszystko było ok więc w domu byłysmy 3 dni potem. Wchodząc do domu odniosłam wrażenie, że nie jest już to miejsce, które było miejscem jeszcze kilka dni temu. Rozglądałam się po mieszkaniu szukając jakby tej zmiany, a ta zmiana była w moich ramionach, malutka, opatulona, słodko spiąca... Pamiętam, że bałam się też tej pierwszej nocy w domu, spałam ( czyt. czuwałam ) cały czas przy lampce, nasłuchując czy moje małe serduszko oddycha i czy wszystko jest w porządku. Przecież w szpitalu zawsze obok jest położna, lekarz, a tutaj....Sama z Laurą, nawet męża nie było, bo miał nocki. Ale wszystko było OK, mała spała jak suseł, jak większosc nocy w swoim życiu do 4/ 5 miesiąca, teraz spi jak suseł tylko pierwsze 4 godz, potem budzi się średnio co godz/ dwie, zależy jak leży :) Mijały sobie dni, tygodnie, było już tylko coraz lepiej, wszystko miałam opanowane, miałam już świetną kontrolę nad wszystkim co z macierzyństwem związane, nad sobą , poznałam moje dziecko, jej potrzeby... I aby nie kisic się ciągle w domu zabierałam Laure co chwile na chałupki :) Aż w końcu przyszła upragniona wiosna!!! Wtedy jak wychodziłyśmy o 12 to wracałyśmy wieczorem koło 18/ 19 a z czasem i 20 :) Chodziłyśmy na spacery, do Kościółka, do znajomych i oczywiście w między czasie na coś, co mamusia lubi najbardziej czyli shopping :DLato minęło nam baaardzo bardzo szybko, zresztą Wam pewnie też, w tym roku nie pojechaliśmy na wakacje, bo uznaliśmy z mężem, że Laurka jest jeszcze za mała, że darujemy sobie tego lata, a za to następnego na pewno sobie odbijemy. Ponadto mój wspaniałomyślny mąż uznał, że potrzebne nam drugie auto i zakupił mi" małego złomka " :) więc kasiorki na wakacje raczej też by zbytnio nie było. Laura z dnia na dzień się zmienia, opanowuje co rusz to nowe umiejętności, szybko zaczęła siadac, szybko zaczęła wstawać i oby w miarę szybko zaczęła chodzic. Wszystko tak naprawdę teraz kręci się wokół Laury, ale żeby nie zwariować bywam i bez niej... A to w centrum na ploteczkach z koleżanką, w podmiejskim pubie na karaoke żeby pozdzierać sobie gardełko jak za starych dobrych czasów , na piwku czasem bywam, błogo rozkoszując się gorzkawym, chmielowym smaczkiem lubelskiej perełki :) Ostatnio nawet koncert Budki Suflera zaliczyłam, tak naprawdę wszystko to dzięki mężowi, bo gdyby nie on, mogła bym pomarzyć o chwili wytchnienia. Ja wychodzę, a on cieszy się spędzanym czasem z córeczką. Nie mamy nikogo kto mógłby zaopiekować się naszą malutką rozrabiarą, i czy źle mi z tym ? Z jednej str tak, bo jednak czas wracać do pracy, ale z drugiej str absolutnie nie, ponieważ nie muszę się stresować, że moje dziecko nie jest wychowywane, pielęgnowane i chociażby przewijane, przebierane " po mojemu ". Nie jedna osoba zarzuciła mi, że jestem nadgorliwą i nad opiekuńczą matka, nie biorę jednak tych słów do siebie, bo były to akurat osoby nie mające dzieci, więc co za tym idzie, nie mające zbyt wiele pojęcia na ten temat ! Dlatego do wszystkich bezdzietnych : kochani, nie zapierajcie się, że tak wiele zrobicie czy też właśnie danych błędów nie popełnicie mając dziecko, życie i tak wszystko weryfikuje.
Tak więc kochana córeczko, zapierałam się, że będziesz zawsze spała w swoim łóżeczku. Od urodzenia śpisz z nami, a gdy próbuję Cię odnożyc zaczynasz swój bunt, który mnie osobiście jest na rękę, bo wtedy mam wymówkę tatusiowi, że w swoim łóżeczku płaczesz, a z nami śpisz jak Aniołek. Uwielbiam z Tobą spac mimo, że nie raz po przebudzeniu bolą mnie kark czy kręgosłup, ale co tam... Wyspać się jeszcze zdążę, a teraz najważniejszy jest Twój komfort i byś czuła się bezpiecznie, poza tym kiedy masz z nami spac jak nie teraz :) ??
A tu kilka zdjęć od początku do teraz.. Nie da się wybrac trzech spośród pięciuset :P
Mamunia to skrót zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w prowadzeniu bloga :*
buziolki dla ślicznotki
Ciężko było tak w skrócie wszystko opisac, wiele rzeczy pominęłam z powdu ogranicznego czasu na pisanie. Dzieki Sandruś :****
Usuń