sobota, 27 grudnia 2014

Boże Narodzenie 2014

Czas oczekiwania na święta, dookoła pięknie przystrojone choinki, w marketach totalny rejwak, sprzątanie, karp, śledzie, opłatek i sianko pod świąteczny obrus... Wszystko to za sprawą magicznych Świąt Bożego Narodzenia.
W tym roku na święta zbyt wiele nie przygotowałam, a to dzięki mojej absorbującej córce.. Jednak na nasze szczęście, mogliśmy gościc się poza domem :)
Pozwolę sobie na wzmiankę o Jezusku z kredy, który towarzyszył babci przez długie lata pod choinką, niestety Laura trzymała w piąstce główkę Jezuska natomiast D. pozostałą częscią, wymazaną czekoladą, z dumą stukał w ławę... No cóż, podzieliły się dzieci zgodnie z tezą starszych : " Należy się wszystkim dzielic ".










Teraz czekamy na Sylwka, będziemy balowac z Laurcią przy Sylwestrze z Polsatem ;)

Wszystkiego dobrego życzymy z okazji zbliżającego się Nowego Roku. Wszystkim rodzicom życzę tak wielkiej pociechy ze swych dzieci, jaką ja mam ze swej córy, a nierodzicom życzę .... tego wielkiego szczęścia bycia rodzicem ;) Nie wspomnę już o zdrowiu, szczęsciu, pomyślności, bo to przecież życzenia oczywiste :) 

piątek, 14 listopada 2014

Szaro, buro i ponuro!

Nastrój w dniu dzisiejszym bez jakiegokolwiek optymizmu ;/ Za oknem szaro, zimno, nie mam ochoty nawet na zakupy. Mąż z Laurą słodko śpią, a mnie nagle tknęło by dodac posta. Tym razem nie o Laurce, ale może o mnie, o moim samopoczuciu... Jakoś tak mi nie za wesoło... Zauważyłam, że odkąd zaszłam w ciąże nagle zaczęły omijać mnie pewne uroczystości znajomych czy nawet w rodzinie.. ? Ciekawe dlaczego ?
No nieważne, przypominam sobie też czasy kiedy to bez skrupułów dzwoniono do mnie z prośbą o załatwienie czegoś, przypilnowanie dziecka czy też o jakąkolwiek inną drobnostkę czasem nie drobnostkę, a jak przychodzi co do czego nie ma na kogo liczyć ! Nie użalam się nad sobą, absolutnie nie ! Stwierdzam tylko fakt. Napisała bym z chęcią wiele w tym temacie, ale jednak już wena mi się kończy !!! Mam nadzieję, że WY nie podzielacie mojego samopoczucia ;)
Miłego dnia Wam życzę, mimo tej szarości za oknem.
Na koniec wczorajszy popołudniowy chillout Laury z tatusiem :) Jak zwykle na huśtawce ( tata wie przecież jak ułatwić sobie trud związany z opieką nad dzieckiem ). Buźka !

poniedziałek, 10 listopada 2014

Z wizytą u siostry ;)

Ostatni weekend spędziłyśmy z Laurką w miłym towarzystwie, a mianowicie z ciocią A i siostrą N, wujkiem K i oczywiście dziadziem :) 
Dziewczynki spędzały praktycznie każdą chwilę razem i nawet w tym samym czasie chodziły spac, mogłyśmy w końcu z A się nagadać, bo i tak w  tym  czasie nie można nic robic by nie zbudzić naszych pociech... Laurcia, mały łobuziak, nie do końca była grzeczna, wszystko, co znalazło się w zasięgu ręki N bądź też w jej rączce, niestety od razu zostało jej odebrane :( Nie do końca pomagało tłumaczenie, że tak nie wolno! Nawet jak Laura nie była daną rzeczą zainteresowana to i tak zabierała, aby tylko wyrzucić gdzieś dalej. Typowy pies ogrodnika, szkoda mi było małej " Buddy " dlatego jak najszybciej w zamian dostawała coś super :)
Poniżej zdjęcia Laury i " Buddy " :









Pogawędka moja z A :
- Ja bym chciała, żeby moja córka była za 20 lat taką subtelną, romantyczną kobietą, w zwiewnej, pastelowej sukience... 
- A ja wręcz przeciwnie, chciała bym żeby moja córka w dalekiej przyszłości była biznes woman z pazurem! Miała czarne szpilki, czarną ołówkową spódnicę,marynarkę, czerwone usta i aktówkę!!!! 
:)
Jak myślicie, która z nas określiła swoją córkę jako romantyczkę, a która jako Panią Prezes :) ?



piątek, 31 października 2014

Buuuuuu :(

Ostatnimi czasy nie słychać u nas nic poza marudzeniem i płaczem naszej gwiazdy. Już nawet gdy kładę się spac obok niej, jest cisza jak makiem zasiał, a w moich uszach ciągle buuuuuuuuuuuu w wykonaniu Laurki. Najprawdopodniej rumień nagły mamy zaliczony, mam nadzieję, że już nic się jej więcej nie czepi..?!
Poniżej zdjęcie jak tatuś huśta ;) Tak fajnie, że aż się jej przysnęło!


Wtajemniczeni wiedzą co ostatnio przeżywam, nie będę się rozpisywać w tym temacie, bo w sumie co to kogo obchodzi, powiem tylko tyle, że nic w życiu nie jest ważniejsze od zdrowego dziecka, utwierdzam się w tym przekonaniu coraz bardziej z każdą godziną !!!!
Wracaj do zdrówka moja mała królewno i czaruj swym pięknym uśmiechem jak dotychczas to robiłaś. Zarażaj swoją pogodą ducha i daj mamie odetchnąć z ulgą, że wszystko jest OK.

wtorek, 14 października 2014

niedziela, 12 października 2014

Całkiem łaskawy październik !

Ten weekend całkiem udany :) Goście u nas, my w gościach, wyskoczyłyśmy nawet z cioteczką na pyszną kawkę w sobote późnym popołudniem, zanim jeszcze zjechała się banda mężczyzn na pamiętny mecz Polska - Niemcy ! Pomijając wszystko, wisienką na torcie dzisiejszego dnia, była całkiem miła niespodzianka od mojej córy, a mianowice zaczęła chdzic :D Nie napiszę, że się puściła, bo jakoś brzydko to brzmi, ale zebrała się na odwagę by zrobic pierwsze kroczki :)
Kilka foteczek z week:





Córeczko, miesiąc październik jest dla nas wyjątkowym miesiącem ze względu na naszą pierwszą randkę, a potem nasz ślub, dodatkowo sprawiłaś nam niespodziankę swoimi pierwszymi kroczkami w 12 dniu tegoż miesiąca, nie wspominając już o pierwszym ząbku 4 października !!! W tym wszystkim towarzyszy nam przepiękna pogoda, która dodaje optymizmu i chęci do działania, nie tylko w sferze domowo-kuchennej,  ale również poza nią !!!! :) Czekam jeszcze na słówko mama, może dała byś radę jeszcze w ciągu dwóch tyg zebyśmy mieli piękny komplecik ?:)
Ze złych wieści :  Twój znajomy GIL, który nawiedził Cię w zeszłą sobotę nie chce Cię opuścic przez co jesteś lekko rozdrażniona i kapryśna :( ale jestem w stanie Ci wybaczyc :****

poniedziałek, 6 października 2014

...tak kruche jest...

Już chyba wszyscy wiedzą, że Ania Przybylska przegrała walkę z rakiem.. Ja dowiedziałam się dziś rano i od razu zebrało mnie na refleksje. Zrobiło mi się smutno, nie dlatego, że żal mi świetnej aktorki, której byłam zagorzałą fanką, żal mi po prostu człowieka, kobiety, pięknej kobiety, która była żona, a przede wszystkim matką. Lubiłam ją za to, że zawsze mówiła o tym jak ważna jest dla niej rodzina, dbała o prywatnosc i walczyła z hienami, które sępiły pod jej domem robiąc potem sensacje!!!Nie lansowała się i wywyższała jak te inne gwiazdeczki ( pseudogwiazdeczki ).

Znowu myślę o tym jak ważne jest przystopowanie, jak ważne jest by czasem zwolnic, zastanowic się nad swoim życiem, nad tym co jest ważne, co bardziej, a co mniej...Żyjemy w wielkich czasach tylko ciągle nam czasu brak... Paradoksem naszego czasu jest to, ze mamy wiecej wygody, a tego czasu mniej, lepsze wyksztalcenie, a gorszy rozum, wiecej wiedzy, a gorsze postrzeganie. Smiejemy sie zbyt mało, zdecydowanie za mało,  denerwujemy zbyt czesto, jeździmy zbyt szybko!! Spieszymy sie, a  mało czekamy. Wstajemy zmeczeni nie majac sił na odpoczynek. Dziś dosyc często słyszy się, że po weekendzie jest się bardziej zmęczonym aniżeli po pracy!! Ubezpieczenie na życie ma zapewnic nam poczucie bezpieczenstwa. Czy o to w tym wszystkim chodzi ? Mamy wiecej majątku, a mniej wartości, wieksze domy, a mniejsze rodziny. Zarabiamy wiecej, a mamy coraz mniej. Czas łatwiejszych zarobkow, a trudniejszych zwiazków. Wiemy jak przeżyc, a nie wiemy jak życ!!! Gadamy dużo, kochamy rzadko, nienawidzimy cześciej... Jak trudno powiedziec: proszę, dziękuję, przepraszam... Czasy wielkich ludzi o malych duszach...

sobota, 4 października 2014

Glut zaatakował !

Od 10 miesięcy robiłam wszystko by moja mała gwiazda nie złapała żadnej infekcji, pamiętam, że jedynie 1 maja przed samym chrztem Laura miała malutki katar, który nie dawał mi spokoju, ale ten malutki katar to nic z porównaniem do tego co dopadło ją teraz. I oczywiście matka wariatka, chcąca byc idealną matką,  zadaje sobie mnóstwo pytań gdzie i kiedy mogła się tak przeziębic !?
1) Za słabo ubierałam ją na spacery ?
2) A może za mocno ja ubrałam, przegrzała się w aucie i gdzieś ją podwiało ?
3) Nie! To na pewno na zakupach w Lidlu albo w Biedronce ! Przecież to skupisko syfu!!
4) A może ta kiepska czapka, która nie przykrya jej idealnie ( tak jak bym chciała ) uszu ?
5) Albo mam za chłodno w mieszkaniu gdy wychodzi z wanienki ?
I tak w koło Macieju !!!!! Wiem jedno, przed chorobą nie uciekniemy, mogę tylko robic wszystko by jej jakoś ulżyc w tym ch..ym dla nas okresie. Babcia mówi, że przesadzamy i że dziecko musi od czasu do czasu zachorowac, nie ma co panikowac i pozwolic dziecku zachorowac ?! Dziwne... Do tego w parze mamy ząbkowanie ! No super po prostu !!To są te " najsłodsze " uroki macierzyństwa, które i tak mnie nie podłamią i nie wystraszą przed kolejnym potomkiem... Może kiedyś... :)


Córeczko, bardzo mi przykro, że wyrządzam Ci tak wielką krzywde odciągając gluty, smarując Ci maścią majerankową pod noskiem, zapuszczając sól fizjologiczną i Nasivin soft, smarując Ci klatkę piersiową Depulolem i zmuszając Cię do wypicia Ibum. Chociaż to ostatnie najlepiej nam wychodzi ;) Szkoda, że podczas powtarzania tych naszych " obrzędów " musi słyszec Cię cały blok. No cóż drodzy sąsiedzi, Wy mi imprezki, a ja Wam wrzeszczącego bąbla !!!!!

środa, 1 października 2014

Jakby mogła wodę by podpaliła...

Czasu ostatnio nie za wiele na pisanie, skupiliśmy sie na wyjeździe męża w delegacje. Mimo tego oczywiście bywamy tu i tam ... Wczoraj np. byłyśmy z Laurką u babci wraz z dwójką innych szkrabów ( pozdrawiamy D i N ;) ) ! Szkrabiki w podobnym wieku do mojej gwiazdeczki, spędziliśmy razem całe popołudnie. Tak więc D troszke pospał, generalnie był grzeczny, pod koniec zaczął popłakiwac, bo chciał juz ewidentnie do domku, z kolei N bawiła się przez godz. babcinym drewnianym różańcem, wymachując nim na lewo i prawo pokazując nam jakie to ona ma juz piękne, skoordynowane ruchy i wreszcie  szogun, (czyt. Laurka)  latał tu i tam !!! Od firanki, bo fajnie się ją obrywa, po kable za które ciągnie się z całych sił, a nóż widelec może zaraz coś skądś dzięki temu wyleci, a w między czasie zaglądając pod dywany szukając czegoś niesamowitego. Za każdym razem kiedy wzięłam, przepraszam, chciałam wziąc łyk kawy, musiłam szklanice odstawic, zgarbic się i odciągnąc mojego szkraba z jakiegoś zakamarka. Robiłam nawet 3 podejścia by ją uśpic, ale gdzie tam ! Szkoda spac, może coś fajnego mnie ominie ! :) Babcia stwierdziła, że dzieci generalnie mamy grzeczne, ale Laura cyt. " ...jakby mogła wodę by podpaliła ..."
Tu foteczka z dzisiejszego spacerku. Pozdrawiamy cieplutko w te chłodne dni :****
Córeczko najwspanialsza, jakby fajnie było gdybyś Ty zechciała zasnąc w obcym miejscu aby mama mogła skupic się na ploteczkach i tematach ważnych, fajnie by też było jakby zainteresował Cię nie tyle co różaniec, ale cokolwiek na dłużej niż minutę, no i w ogóle cudownie będzie gdy zaczniesz już chodzic, a wtedy będę troszeczke bardziej odprężona !! ( żartowałam, odprężę się za lat 10) ! I wiem tez, że zajrzę kiedyś do tego posta i będę go czytac z tęsknota za czasem kiedy byłaś taka malutka, słodziutka i szybciutka :)

wtorek, 23 września 2014

Badania Przesiewowe Noworodków w Polsce.

Pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami naszym doświadczeniem odnośnie badań przesiewowych noworodków wykonywanych jeszcze w szpitalu, zaraz po urodzeniu dziecka. Napiszę o tym głównie z myślą, że informacja ta może pomóc innej matce, choc oczywiście  nikomu nie życzę tego, co przeżyłam ja...
...mijały sobie dni, a ja pochłonięta całkowicie macierzyństwem, wpatrzona w moja Laurkę, szczęśliwa, że taka piękna, zdrowa, silna, że taka po prostu idealna jest ... Moje szczęście przerwał list z Instytutu Matki i Dziecka Zakład Badań Przesiewowych. Otwierałam ten list już szlochając, że dlaczego Laura ? Po chwili się opamiętałam i mówię sobie, że głupia jestem, że nawet tak myślę, to na pewno jakaś pomyłka. W liście napisane było tylko, że jak najszybciej mamy ponownie wysłac krew Laury na bibułce gdyż nie są w stanie wykluczyc choroby. Fuck!!! Jakiej choroby ??Od razu mnóstwo pytań i wątpliwości!!!!
Badania przesiewowe noworodków pozwalają na wczesne wykrycie i rozpoczęcie leczenia chorób i wad wrodzonych które nie leczone powodują upośledzenie umysłowe lub fizyczne.
Od każdego noworodka pobieranych jest w oddziale położniczym kilka kropli krwi na specjalną bibułę. Bibuła po wysuszeniu jest przesyłana do jednego z ośmiu regionalnych ośrodków badań przesiewowych.
Od maja 1994 roku wszystkie noworodki urodzone w Polsce objęte są obligatoryjnymi badaniami wykrywającymi fenyloketonurie i wrodzoną niedoczynność tarczycy (hipotyreozę).
Od stycznia 1999 do września 2003 Pracownia Badań Przesiewowych i Hormonalnych w Warszawie wykonywała pilotażowe badania w kierunku mukowiscydozy. Badania w kierunku mukowiscydozy zostały wznowione w lutym 2007 i stopniowo obejmowały całą populacje noworodków - od 1 czerwca 2009 wszystkie noworodki objęte są badaniami w kierunku mukowiscydozy.

Tak więc wyobraźcie sobie jaki mętlik wówczas był w mojej głowie, Laura może byc chora na którąś z wymienionych wyżej chorób, dlaczego moja Laurunia ????? Całą noc czytałam na internecie o fenyloketonurii, o niedoczynności tarczycy i wreszcie o najgorszej  z tych trzech chorób mukowiscydozie. Pojechałam na drugi dzień nierzytomna do przychodni pobrac krew z piętki Laurki do powtórnych badań. Okazało się, że żadna pielęgniarka tej krwi na bibułę pobrac nie potrafi!!! Myślę sobie, co jest do cholery ??!!! Gdzie ja mam teraz z takim maleństwem jeździc i szukac kogoś kto to zrobi, w zimie, w taki mróz ( od razu kolejny strach, że zachoruje nie daj Boże na zapalenie płuc ) ? Pielęgniarka zadzwoniła do położnej środowiskowej, która pracuje też w jednym z lubelskich szpitali zapytac czy to zrobi, na nasze szczęście w nieszczęsciu oznajmiła, by zaczekac na nią i ona krew pobierze. Pierwsze co zrobiłam gdy weszła położna do przychodni rozżaliłam się niemiłosiernie, zachodząc się od płaczu tłumaczyłam jej co napisali w liście, na co ona, że mam absolutnie się tym nie martwic, bo takie rzeczy zdarzają się dosyc często, że na pewno jest wszystko OK i że w jej przekonaniu moje dziecko jest na pewno zdrowe. Pobierała jej krew, Laura wrzeszczała w niebogłosy, nie wspomnę o mojej twarzy całej mokrej od łez... Tego samego dnia wysłaliśmy list polecony do Warszawy z krwią do badań i pozostało nam wówczas czekanie na odp... Oczywiście nie ukrywam, że w między czasie grzebałam na necie szukając jakichś informacji w tym temacie. Często matki pisały o tym, że musiały badanie powtórzyc, że robi się to po to, by rozwiac jakieś wątpliwości, i by się nie martwic, ponieważ okazuje się, że wszystko jest w porządku. Nadzieję dodawał mi fakt, że nigdzie nie spotkałam się z informacją o potwierdzeniu danej choroby po wykonaniu kolejnych testów, wszystkie matki pisały, że okazywało się, że dziecko jest zdrowe. Nie znalazłam także wpisu by jakaś matka powtarzała badania trzeci raz. Nadzieja długo nie trwała, przyszedł kolejny list z Instytutu z prośbą o wysłanie kolejnej bibuły z krwią. Tego dnia myślałam, że oszaleje !!!!!!!!! TRZECI RAZ!!!!!???Nie, to nie może byc prawda! Znów pojechaliśmy do przychodni, z tropu zbiła mnie położna mówiąc " O jej, znów ? Coś musi się dziac skoro proszą o krew trzeci raz " Spojrzałam tylko na męża, on na mnie i widziałam, że miał ochotę powiedzic " Co Ty pier...to na pewno  jakaś pomyłka ! " Mi powtarzał to non stop. Wiedział, że nasze dziecko jest zdrowe, ja ciągle byłam niespokojna. Czytałam na internecie jak potem wygląda procedura, wyobrażałam sobie siebie i Laurę w szpitalu w Warszawie, gdzie po wszystkich dodatkowych badaniach przychodzi lekarz i mówi, że jesteśmy zdrowe.. Na zajutrz pojechałam do kościoła ( wiem, wiem, ktoś zaraz powie jak trwoga to do Boga, a no do Boga, przecież nie do buddy ). Wróciłam do domu jakoś dziwnie spokojna, wzięłam Laure na ręce, spojrzałam na nią, słodko wówczas spiącą, i powedziałam sobie, że przecież co ma byc i tak będzie i że bardzo ją kocham, kochac będę i nic i nikt już tego nie zmieni. Oj długo czekaliśmy na odp z Instytutu, już nawet zapominałam chwilami, że ma nam przyjśc list, bo z begiem czasu utwierdzałam się w przekonaniu, że jest przecież zdrowa!!!W koncu zadzwoniłam zapytac dlaczego nadal nie ma od nich odpowiedzi, podałam nr bibuły, Pani mnie przełączyła od razu do laboratorium i tam rozmawiałam z kobietą. Oznajmiła mi, że list został wysłany kilka dni temu, że na pewno lada moment dojdzie i że Laura jest zdrowa. Pytam więc po co tyle badań, na to ona, że musieli miec 100% pewności. Musieli każdą z trzech chorób wykluczyc i że po trzecim badaniu to sie udało. Od razu zapytałam czy w przyszłości potrzebne są jakieś dodatkowe  bądź powtórne badania, na co ona, że nie ma takiej potrzeby, że mam się cieszyc zdrowiem dziecka!! Kamień spadł mi z serca !! Od razu czułam się lżejsza mimo pozostałości kg po ciąży :) 

Kochana córeczko, cieszę się każdego dnia i dziękuję Bogu za to, że jesteś zdrowa i taka cudowna. Czasem , jak każdej matce, zaczyna brakowac mi cierpliwości, wówczas myślę sobie " przestań narzekac na swoje dziecię, jest przecież zdrowe, masz to szczęscie jakiego inni nie mają, a o nim marzą, weź ją na ręce , przytul do siebie i ciesz się każdą chwilą z nią spędzoną " I tak właśnie robie  :) Ale nie myśl sobie kochana, że zawsze będę taka dobra, przyjdzie czas kiedy będziesz ponosic konsekwencje swych czynów, ale to jeszcze długa droga.... :)

niedziela, 21 września 2014

Osatnie 10 miesięcy w meeega wielkim skrócie.

Zanim zaczne dodawac kolejne posty, pomyślałam sobie, że skoro ja taka poukładana, dokładna to i na blogu rzecz jasna też tak musi byc, W związku z tym postaram sie jakos przybliżyc ten czas od kiedy moj cukiereczek jest z nami :) Nadmienie jeszcze, ze blog jednak będzie dotyczył mnie i Laury, o mężu raczej nie będę wspominac ( Ci którzy go znają już wiedzą, że nie pochwalił mojego pomysłu z blogowaniem ) tak więc mam nadzieję, że Was nie zanudzę swymi opowiastkami :)
W grudniu po południu, a raczej w nocy, bo o 22:45 siłami natury na świat przyszła Laurka, wszystko było ok więc w domu byłysmy 3 dni potem. Wchodząc do domu odniosłam wrażenie, że nie jest już to miejsce, które było miejscem jeszcze kilka dni temu. Rozglądałam się po mieszkaniu szukając jakby tej zmiany, a ta zmiana była w moich ramionach, malutka, opatulona, słodko spiąca... Pamiętam, że bałam się też tej pierwszej nocy w domu, spałam  ( czyt. czuwałam ) cały czas przy lampce, nasłuchując czy moje małe serduszko oddycha i czy wszystko jest w porządku. Przecież w szpitalu zawsze obok jest położna, lekarz, a tutaj....Sama z Laurą, nawet męża nie było, bo miał nocki. Ale wszystko było OK, mała spała jak suseł, jak większosc nocy w swoim życiu do 4/ 5 miesiąca, teraz spi jak suseł tylko pierwsze 4 godz, potem budzi się średnio co godz/ dwie, zależy jak leży :) Mijały sobie dni, tygodnie, było już tylko coraz lepiej, wszystko miałam opanowane, miałam już świetną kontrolę nad wszystkim co z macierzyństwem związane, nad sobą , poznałam moje dziecko, jej potrzeby... I  aby nie kisic się ciągle w domu zabierałam Laure  co chwile na chałupki :) Aż w końcu przyszła upragniona wiosna!!! Wtedy jak wychodziłyśmy o 12 to wracałyśmy wieczorem koło 18/ 19 a z czasem i 20 :) Chodziłyśmy na spacery, do Kościółka, do znajomych i oczywiście w między czasie na coś, co mamusia lubi najbardziej czyli shopping :D
Lato minęło nam baaardzo bardzo szybko, zresztą Wam pewnie też, w tym roku nie pojechaliśmy na wakacje, bo uznaliśmy z mężem, że Laurka jest jeszcze za mała, że darujemy sobie tego lata, a za to następnego na pewno sobie odbijemy. Ponadto mój wspaniałomyślny mąż uznał, że potrzebne nam drugie auto i zakupił mi"  małego złomka " :) więc kasiorki na wakacje raczej też by zbytnio nie było.  Laura z dnia na dzień się zmienia, opanowuje co rusz  to nowe umiejętności, szybko zaczęła siadac, szybko zaczęła wstawać i oby w miarę szybko zaczęła chodzic. Wszystko tak naprawdę teraz kręci się wokół Laury, ale żeby nie zwariować bywam i bez niej... A to w centrum na ploteczkach z koleżanką, w podmiejskim pubie na karaoke żeby pozdzierać sobie gardełko jak za starych dobrych czasów , na piwku czasem bywam, błogo rozkoszując się gorzkawym, chmielowym smaczkiem lubelskiej perełki :) Ostatnio nawet koncert Budki Suflera zaliczyłam, tak naprawdę wszystko to dzięki mężowi, bo gdyby nie on, mogła bym pomarzyć o chwili wytchnienia. Ja wychodzę, a on cieszy się spędzanym czasem z córeczką. Nie mamy nikogo kto mógłby zaopiekować się naszą malutką rozrabiarą, i czy źle mi z tym ? Z jednej str tak, bo jednak czas wracać do pracy, ale z drugiej str absolutnie nie, ponieważ nie muszę się stresować, że moje dziecko nie jest wychowywane, pielęgnowane i chociażby przewijane, przebierane " po mojemu ". Nie jedna osoba zarzuciła mi, że jestem nadgorliwą i nad opiekuńczą matka, nie biorę jednak tych słów do siebie, bo były to akurat osoby nie mające dzieci, więc co za tym idzie, nie mające zbyt wiele pojęcia na ten temat ! Dlatego do wszystkich bezdzietnych : kochani, nie zapierajcie się, że tak wiele zrobicie czy też właśnie danych błędów nie popełnicie mając dziecko, życie i tak wszystko weryfikuje. 
Tak więc kochana córeczko, zapierałam się, że będziesz zawsze spała w swoim łóżeczku. Od urodzenia śpisz z nami, a gdy próbuję Cię odnożyc zaczynasz swój bunt, który mnie osobiście jest na rękę, bo wtedy mam wymówkę tatusiowi, że w swoim łóżeczku płaczesz, a z nami śpisz jak Aniołek. Uwielbiam z Tobą spac mimo, że nie raz po przebudzeniu bolą mnie kark czy kręgosłup, ale co tam... Wyspać się jeszcze zdążę, a teraz najważniejszy jest Twój komfort i byś czuła się bezpiecznie, poza tym kiedy masz z nami spac jak nie teraz :) ??

A tu kilka zdjęć od początku do teraz.. Nie da się wybrac trzech spośród pięciuset :P